Opcje widoku
Ikona powiększania tekstu
Powiększ tekst
Ikona pomniejszania tekstu
Pomniejsz tekst
Ikona zmiany kontrastu
Kontrast
Ikona podkreślenie linków
Podkreślenie linków
Resetowanie ustawień
Reset

Wielkanocne zwyczaje - grupa 5 latków

TEMAT: WIELKANOCNE ZWYCZAJE


CELE OGÓLNE: poznanie polskich i zagranicznych zwyczajów wielkanocnych


WYKAZ ŚRODKÓW DYDAKTYCZNYCH: zdjęcia obchodów świąt w różnych miejscach świata.

Należy zapamietać:

- jakie są związane tradycje z Wielkanocą,
- jak obchodzimy śwęta w różnych miejscach świata.


Przebieg:


Pogadanka na temat obchodzenia Wielkanocy – Zadajemy dziecku pytania: Czy zna jakieś
tradycje związane z Wielkanocą? ( święcenie wiekanocnej palmy, święcenie pokarmów, robienie pisanek, Śmigus-dyngus, który obchodzi się w Wielkanocny Poniedziałek, inaczej Lany Poniedziałek, polega na wzajemnym oblewaniu się wodą).
Jakie dni wchodzą w skład Świąt Wielkanocnych? ( sobota, niedziela, poniedziałek) Jak się nazywają? (Wielka Sobota, Wielkanoc, Lany Poniedziałek) Jak obchodzą je dzieci?( W Wielkanocny Poniedziałek dzieci oblewają się wodą).


Przeczytanie utworu Renaty Piątkowskiej Śmigus dyngus – rozmowa na temat zwyczaju oblewania
się wodą i jego pochodzenia .
(Zwyczaj polewania się wodą ma swoją genezę w ludowych, słowiańskich zwyczajach. W ten sposób wyrażano radość w związku z budzeniem się przyrody po zimie). Ciekawostką jest fakt, że kiedyś w świąteczny poniedziałek obchodzono dwa zwyczaje – śmigus i dyngus. Pierwszy oznaczał rytuał uderzania w nogi wierzbowymi witkami i palmami oraz oblewanie się zimną wodą. Miało to symbolizować oczyszczenie z brudu, chorób i grzechu. Dyngus był formą wykupowania się od lania – w zamian za jakiś fant (najczęściej pisankę) można było uniknąć śmigusa. Zwyczaje te przez lata ewoluowały i w którymś momencie zostały scalone, a rytuał bicia się zatarł. Dziś mówiąc o śmigusie-dyngusie, mamy na myśli oblewanie się wodą w Poniedziałek Wielkanocny.

Śmigus dyngus
Renata Piątkowska

Nie ma nic piękniejszego niż w lany poniedziałek o świcie stanąć z dwiema sikawkami nad śpiącymi rodzicami i jeden strumień skierować na mamę, a drugi na tatę. No i nic się nie przejmować, że piszczą i krzyczą, tylko lać, dopóki w sikawkach jest choć kropla wody. Potem trzeba szybko uciekać.
Najlepiej prosto do łazienki, żeby znowu napełnić te piękne plastikowe pojemniczki. A jeśli ktoś ma
jeszcze na dodatek siostrę, to musi czym prędzej pędzić do jej pokoju, by ją dopaść, zanim się obudzi.
Ja właśnie tak zrobiłem. Zdążyłem w ostatniej chwili, bo już zaczęła się przeciągać i przecierać
oczy. Ścisnąłem sikawkę i skierowałem strumień wody prosto na jej czoło. Lałem bez litości, a Agata wrzeszczała tak, że tapeta zaczęła odklejać się od ściany. Cóż za piękny zwyczaj ten śmigus-dyngus
– pomyślałem. Niestety, wszystko co dobre, szybko się kończy, więc po chwili sikawka była pusta
i musiałem wycofać się do łazienki. Gdy ucichły piski i narzekania, postanowiłem opuścić moja
kryjówkę. I wtedy przekonałem się, jak podstępną i mściwą mam siostrę. Ledwo otworzyłem drzwi,
oblał mnie lodowaty strumień. Mokra piżama oblepiła mi plecy, woda spływała z włosów, a na czubku nosa dyndała wielka kropla. Usłyszałem chichot Agaty i głos mamy:
– Koniec tego dobrego! Przestańcie się oblewać! Nie dość, że mamy całe łóżko mokre, to teraz
Agata zalała podłogę.
– Przecież dzisiaj jest śmigus-dyngus – zaprotestowałem.
– No właśnie – przyznał tata – jest śmigus-dyngus i nie myśl, że to poranne oblewanie wszystkich
ujdzie ci na sucho – rzucił złowieszczo w moją stronę i pobiegł do kuchni, gdzie rozległ się brzęk
naczyń i szum wody.
Od razu zrozumiałem, co się święci, i gdy po chwili chlusnął z rondelka w moją stronę, zrobiłem
piękny unik. Tata trafił w Agatę, a ta rozdarła się znowu wniebogłosy. Trzy garnki wody i dwie zalane podłogi później mama rozzłościła się na dobre.
– Koniec lania, ani kropli więcej! Wszystko pływa, dywan jest cały przemoczony, ściany ochlapane,
a Agatka nie ma się już w co przebrać. Poza tym zaraz przyjdą babcia z dziadkiem, są zaproszeni
na obiad, i żeby nikomu nie przyszło do głowy ich oblać. – Mama nie wiadomo dlaczego spojrzała
akurat na mnie.
To okropne nie móc polać własnej babci w śmigus-dyngus – pomyślałem i żeby poprawić sobie
humor, spryskałem wodą naszego chomika. Niech zwierzak wie, jakie mamy fajne zwyczaje. Potem
mama nakryła do stołu, tata pochował rondle, a Agata włożyła nową sukienkę i czekaliśmy na gości.
Kiedy zadzwonił dzwonek, ja pierwszy pobiegłem do przedpokoju.
Otworzyłem drzwi i co zobaczyłem? Dwie różowe, wycelowane we mnie sikawki. Wiem, że trudno
w to uwierzyć, ale babcia jak prawdziwy rewolwerowiec stanęła w lekkim rozkroku, przymrużyła
jedno oko, wycelowała i oblała mnie z góry na dół. W tym czasie dziadek ruszył w pogoń za Agatą,
która uciekała z piskiem. Natychmiast pożałowałem, że nie mam pod ręką pistoletu na wodę albo
takiego specjalnego otworka na głowie jak wieloryb, z którego na zawołanie tryskałaby woda. Przydałby mi się teraz o wiele bardziej niż na przykład taki pępek, z którego nie ma żadnego pożytku.
Uciekając przed babcią, obiecałem sobie, że za rok nie dam się tak zaskoczyć i w każdej kieszeni będę miał po trzy sikawki.
– Znowu wszystko mokre – jęknęła mama. – Jak tak dalej pójdzie, to będziemy musieli założyć
płetwy. A Agatka powinna dzisiaj od rana chodzić w pelerynie.
– Och, nie narzekaj już. Tylko trochę się pokropiliśmy, tak dla zabawy. Dawniej to były śmigusy
– westchnął dziadek.
– Jakie? Opowiedz, dziadku, jakie? – poprosiła Agata.
– Kiedyś w lany poniedziałek szły w ruch wiadra, konewki i dzbany. Ludzie usuwali kosztowniejsze meble i dywany, zakładali też gorsze ubrania, żeby oszczędzić sobie zniszczeń. Bywało, że jak udało się zaskoczyć jakąś panienkę w pościeli, to polewali ją tak długo, aż pływała w łóżku między poduszkami.
Na samą myśl o tym, że mógłbym wylać na śpiącą Agatę wiadro wody, uśmiechnąłem się od ucha
do ucha.
– W miastach panowie spryskiwali miłe sercu panny tylko odrobiną wody różanej po ręce, ale
na wsiach odbywały się prawdziwe bitwy wodne – ciągnął dziadek. – Chłopcy wyciągali dziewczyny z łóżek i jeszcze rozespane, w samych nocnych koszulach wrzucali do stawów i jezior. A one lądowały z pluskiem, wzbijając pod niebo wielkie fontanny.
– Dziadku, to znaczy, ze ty wrzuciłeś kiedyś babcię do jeziora? – spytała Agata z niedowierzaniem.
– Do jeziora nie, ale wody jej nie żałowałem. Bo tak naprawdę, choć dziewczyny złościły się i uciekały, dobrze wiedziały, że oblewamy tylko te najładniejsze i najbardziej lubiane panny. W gruncie rzeczy były więc zadowolone, że ociekają wodą, bo to znaczyło, że mają powodzenie. Za to te, na które nie spadła tego dnia ani kropla wody, były złe jak osy.
No to mama i Agata powinny być mi wdzięczne, że je oblałem. A w przyszłym roku, żeby im
nie było smutno, postaram się, aby – jak to powiedział pięknie dziadek – pływały w łóżku między
poduszkami. Chciałem wiedzieć jeszcze tylko jedną rzecz, dlaczego ten wspaniały zwyczaj ma taką
dziwną nazwę – śmigus-dyngus? Dziadek wiedział nawet to.
– Och, bo tak po prawdzie, to były dwa różne zwyczaje. Śmigus polegał na polewaniu wodą dziewczyn,a dawniej także na smaganiu ich po nogach wierzbowymi witkami. I stąd właśnie wzięła sięta dziwna, jak mówisz, nazwa. Od śmigania, czyli smagania panien zielonymi gałązkami. Niektórzy mówili, że to zielony albo suchy śmigus. Oczywiście ten mokry, czyli bieganie z wiadrami wody lub wrzucanie dziewczyn do stawów, był dużo przyjemniejszy… – Dziadek uśmiechnął się na samo wspomnienie.
– Dyngus zaś polegał na składaniu wizyt sąsiadom i znajomym. Tak jak w czasie Bożego Narodzenia chodzi się po kolędzie, tak na Wielkanoc chodziło się po dyngusie. Różni przebierańcy
wędrowali od domu do domu, składając życzenia i prosząc o datek, a gospodarze wykładali na stół
placki i kiełbasy, bo wierzyli, że tacy goście mogą przynieść szczęście. Dlatego przebierańcy dostawali zwykle poczęstunek, a na drogę jajka lub nieco pieniędzy. Z czasem te zwyczaje pomieszały się ze sobą i w końcu pozostało z nich tylko oblewanie się wodą i nazwa śmigus-dyngus.
Wielka szkoda – pomyślałem – bo gdyby było tak jak dawniej, to nie dość, że wrzuciłbym Agatę
do jeziora, mógłbym ją jeszcze okładać jakimiś gałęziami po nogach. Potem odwiedziłbym babcię
przebrany na przykład za pirata i powiedziałbym „Wesołych Świąt”, a ona natychmiast dałabym mi
za to cukierki, lizaki, chipsy i pieniążki.
– Dawniej przestrzegano tez zwyczaju, że w Poniedziałek Wielkanocny chłopcy oblewali panny,
ale za to wtorek to oni byli oblewani przez dziewczyny. I to często z bardzo dobrym skutkiem – dodała babcia.
Po tych słowach Agata spojrzała na mnie tak, że od razu wiedziałem, że coś knuje.
Szczerze mówiąc bywało i tak, że jak się wszyscy dobrze rozbrykali, to nie mogli tego oblewania skończyć jeszcze przez wiele dni – powiedział dziadek z uśmiechem.
A ja poczułem, że jestem bardzo rozbrykany, i ruszyłem biegiem do łazienki napełnić moje sikawki.


„Wielkanoc inaczej” – rozmowa na temat obchodzenia świąt w różnych miejscach świata:
– USA – wyścigi jajek;
– Francja – robienie gigantycznego omleta;
– Indie – tworzenie latarni, kwiatków z bibuły dla przyjaciół;
– Bermudy – robienie latawców.

 

Zabawy ruchowe – zabawy z użyciem jajek:
– wyścigi z jajkiem na łyżce,
– obieranie jajek na twardo w jak najkrótszym czasie,
– podawanie sobie jajek z łyżki na łyżkę

Data dodania: 2020-04-10 07:10:26
Data edycji: 2020-04-10 07:10:49
Ilość wyświetleń: 815
Szybki kontakt
Marker

Publiczne Przedszkole

Akademia Przedszkolaka

ul. Sosnkowskiego 3

Phone

+48 512 615 955

oap@wp.pl

Marker

Publiczne Przedszkole

Oruńska Akademia Przedszkolaka

ul. Krzemowa 2

Phone

+48 514 315 746

oap@wp.pl

Marker

Publiczne Przedszkole Gdańska

Akademia Przedszkolaka

ul. Sosnkowskiego 1

Phone

+48 516 576 197

oap@wp.pl

Marker

Niepubliczny Żlobek Oruńska

Akademia Malucha

ul. Krzemowa 2

Phone

+48 517 525 239

zlobek.oap@wp.pl

Bądź z nami
Aktualności i informacje
godło Polski - link do strony głównej
Oruńska Akademia Przedszkolaka

Oruńska Akademia Przedszkolaka

+48 509 070 200

Bądź z nami
Aktualności i informacje
Biuletynu Informacji Publicznej
Logo Facebook
Facebook
Facebook
Facebook
Facebook
Biuletynu Informacji Publicznej